Populistyczny wyborca jako obiekt demoliberanego wykluczenia. Przyczynek do dyskusji

Arkadiusz Lewandowski   

Populistyczny wyborca jako obiekt demoliberanego wykluczenia. Przyczynek do dyskusji   

Wstęp   

Wyborcze wyniki ugrupowań, które określa się mianem populistycznych determinowały w ostatnich latach pytania o to, kto głosuje na tego typu partie? Wokół tego zagadnienia toczy się naukowa oraz publicystyczna dyskusja, która często odnosi się jednak do zredukowanych i uproszczonych stereotypów dotyczących m.in. mitycznego elektoratu populistów, który przedstawiany jest jako złożony z bezrobotnych i słabo uposażonych[1] lub też roszczeniowo myślących mieszkańców przedmieść, zmarginalizowanych perweniuszy, czy też ludzi negatywnie wyalienowanych[2]. Co więcej elektorat ten uznaje się za łatwowierny i wykorzystany przez populistów okłamujących oraz wykorzystujących słabości wyborców. W takiej perspektywie elektorat głosujący na populistów traci niejako swoją polityczną podmiotowość, stając się jedynie narzędziem w rękach populistycznej komunikacji czy też strategii. Jednocześnie oprócz tego, że staje się ofiarą jest w optyce obrońców liberalnej demokracji „winnym” udzielenia poparcia siłom, które ową demokrację niszczą.

Artykuł stanowi próbę krytycznego spojrzenia na ten problem, koncentrując się na problematyce „demoliberalnego wykluczenia” i upatrując w nim jednego ze źródeł wzrostu populistycznego popytu.

Przyjęta na potrzeby tekstu perspektywa metodologiczna wymaga jednak aksjologicznego zastrzeżenia. Jest ona bowiem krytyczna wobec jednowymiarowej, optymistycznej narracji demoliberalnej, mówiącej o jedynie powszechnych pozytywach tego reżimu. Jak precyzyjnie ujmuje to Agnieszka Kasińska-Metryka, każda stereotypizacja (pozytywna bądź też negatywna) „może prowadzić do błędnych założeń badawczych”. Z tego też powodu konieczne jest przyjęcie założenia neutralności względem także optymistycznej wizji demokracji[3]. Podejście takie znajduje odzwierciedlenie w literaturze przedmiotu. Co więcej, przyjęcie krytycznego stanowiska względem demokracji, w kontekście podjętego zagadnienia stanowi, wydaje się, naukowo efektywny paradygmat. Jak chociażby zauważa Yuval Noah Harari, tylko spojrzenie spoza demoliberalnego światopoglądu pozwoli bowiem efektywnie badawczo podejść do problemu kryzysu demokracji[4]. Przyjęcie takiej perspektywy pozwala skupić uwagę chociażby na problemach i endogennych źródłach kryzysu demokracji liberalnej.

Tekst wychodzi zatem naprzeciw wyrażanym przez politologów dyrektywom nawołującym do krytycznego spojrzenia na demokrację liberalną i poszukiwania przyczyn jej kryzysu zarówno w szerszej perspektywie czasowej jak i wieloaspektowości problemów[5].

Celem artykułu jest określenie uwarunkowań wykluczenia populistycznych wyborców w debacie publicznej toczonej w ramach demoliberalnego paradygmatu, w którym zawarta jest tendencja ku elitaryzacji reżimu. Jako płaszczyznę odniesienia dla ujęcia teoretycznego traktować będę dyskusje dotyczącą wyborców Prawa i Sprawiedliwości, jaka występowała w Polsce po 2015 roku.

Problemem badawczym jest pytanie czy deprecjonowanie populistycznych wyborców w ramach dyskursu publicznego wpisuje się w wykluczające tendencje elitaryzującej się liberalnej demokracji i tym samym czy ew. wykluczający dyskurs nie stanowi potencjalnego potwierdzenia dla populistycznych wyborców ich politycznej decyzji, tym bardziej, że w ramach komunikacji stosowanej przez samych populistów problem wykluczenia stanowi jeden z istotnych elementów[6].

Artykuł nie rości sobie prawa do całościowego i wyczerpującego podejścia do podjętego zagadnienia. Zamiarem autora jest bowiem zwrócenie uwagi na potrzebę krytycznego spojrzenia na problem demoliberalnych wykluczeń, czyli na kwestię, która w debacie publicznej i naukowej, a szczególnie w głównych ich nurtach wydaje się być niedostatecznie eksplorowana. Praca niniejsza stanowi jednocześnie próbę uczestnictwa w dyskusji (także teoretycznej) dotyczącej problematyki wykluczenia jako źródła sukcesów populistów.

Demoliberalne podstawy wykluczenia

W ramach dyskusji nad kondycją współczesnej demokracji liberalnej, pośród wielu źródeł jej kryzysu i powiązanych z nim sukcesów populistów wymienia się także te, które mogą mieć swoje źródła w samej demoliberalnej konstrukcji.  Realizując określone w ramach wstępu zadanie badawcze, za punkt wyjścia przyjmuję rozważania, jakie w ostatnim czasie podejmują autorzy w ramach szeroko rozumianych studiów nad kondycją demokracji liberalnej. Istotnym elementem tychże studiów jest kwestia mechanizmów wykluczenia, jakie wytwarza na różnych poziomach, m.in. symbolicznym, ekonomicznym, kulturowym czy wreszcie instytucjonalnym, sama współczesna konstrukcja demoliberalna zmierzająca w kierunku elitaryzacji systemu.

Samo zjawisko elitaryzacji demokracji nie stanowi fenomenu ostatnich lat. Problematykę tę poruszali już kilka dekad temu uznani badacze sfery politycznej tacy jak np. Christopher Lash[7], Frank Bealey[8] czy Jack. L. Walker[9]. Wydaje się jednak, że w kontekście współczesnego kryzysu demokracji liberalnej, zainteresowanie i studia nad elitaryzacją demokracji, będące tego zainteresowania konsekwencją, nabierają nowego wymiaru. W analizach współczesnej sytuacji pojawią się jednoznaczna relacja: wzmożenie elitaryzacji demokracji zwiększa sprzeciw wobec liberalnych elit w wymiarze kulturowym, ale także powoduje wyczerpanie społecznej akceptacji wobec ekonomicznego zróżnicowania[10] a w przestrzeni politycznej determinuje wzrost populistycznego popytu. Propozycja tak określonej relacji wydaje się poznawczo atrakcyjna, tym bardziej, gdy uznamy, że przynajmniej w ograniczonym wymiarze spełnia się obserwacja Jana Zielonki, mówiąca o tym, że ulubionym przez elity typem demokracji jest „demokracja elitarystyczna czy wręcz oligarchiczna”[11], która sama w sobie niesie potencjał wykluczenia. W ramach prowadzonego wywodu należy zatem określić jakiego rodzaju mechanizmy elitaryzacji demokracji, mogą stanowić podstawy do wykluczenia, przynajmniej na poziomie językowym lub symbolicznym.

Colin Crouch przed blisko dwudziestu laty zaproponował pojęcie postdemokracji, jako kategorii opisującej system, w ramach którego władzę przejęły małe kręgi elit działające za demokratyczną fasadą[12]. Daniel Stasi i Diego Fusaro, formułują z kolei tezę, że współczesną demokrację określają trzy zasady: a)  pluralizm elit, które konkurują ze sobą według określonych reguł w celu uzyskania władzy, b) alternatywność programów elit; c) swobodna konfrontacja wyborcza. Współtworzą one system który określić można jako pluralizm elitarystyczny, który sprowadza partycypacje demokratyczną i obywatelską jedynie do wyboru elit, tym samym podkreślając elitarny charakter współczesnej demokracji, co Stasi i Fusaro przeciwstawiają modelowi demokracji inkluzywnej[13].

Jednym spośród wymienianych i objaśnianych w literaturze problemów współczesnych, elitaryzujących się demokracji jest alienacja elit. Wspomniany już Zielonka problem ten utożsamia chociażby z niedostatecznym poziomem umiejętności odczytywania potrzeb ludu. Uważa on, że w paradygmatycznym założeniu mówiącym, że współczesna „demokracja staje się coraz bardziej oligarchiczna jest sporo prawdy: względnie nieliczna elita próbuje bowiem rządzić zgodnie z własną wizją świata, nie siląc się na słuchanie swoich wyborców”[14]. Elitaryzacja oznaczałaby zatem m.in. znaczącą konsekwencję w postaci wykluczenia problemów nie-elit z obszaru myślenia o polityce demokracji i jej funkcjonowaniu. Stanowisku temu wtóruje Yuval Noah Harari, który zauważył, że elity liberalne były „zszokowane i zdezorientowane” po Brexicie z powodu braku umiejętności przyjęcia innej perspektywy interpretacyjnej niż własna, dzięki której mogłyby zrozumieć rzeczywistość, która je otacza[15].

Inny wymiar alienacji elit, również dotyczący swoistego wykluczenia, ujawnia się w braku uznania merytorycznych racji czy wręcz realnych możliwości udziału nie-elit w politycznych decyzjach.  To wykluczenie dotyczy niejako uznania prawa do samodzielności chociażby w wyrażaniu oczekiwań i politycznych stanowisk. Jan-Werner Müller wskazuje, iż wśród elit funkcjonuje mechanizm poprzez który utożsamiają one problem z populizmem jako efekt istnienia „łatwowiernych obywateli”, bez trudu dających się uwieść irracjonalnym postulatom, a tym samym stających się winnym za katastrofalne skutki nowego antyliberalizmu. Paradoksalnie jednak tego typu stanowisko również podkreśla jeszcze wydatniej problem rozdźwięku pomiędzy elitami a ludem[16]. Deprecjonowanie umiejętności i jakiejkolwiek zdolności do prawidłowego i właściwego osądu politycznej rzeczywistości przez nie-elity prowadzi do negacji potrzeby jej udziału w przestrzeni politycznej a co za tym legitymizuje w oczach elit wykluczenie nie-elit z przestrzeni demokratycznej rozumianej jako partycypowanie w istotnych politycznie decyzjach. W tym też znaczeniu argument elitaryzacji demokracji podnoszą w ramach krytyki oczywiście populiści, którzy dychotomię lud vs elity traktują jako fundamentalną sprawę, a traktowanie ludu jako „niegodnego” podejmowania decyzji stanowi wręcz potwierdzenie populistycznej narracji o „złej” naturze elit.

Zjawisko elitaryzacji demokracji wpisuje się w szerszą perspektywę idei demokracji w wydaniu ekskluzywno-demokratycznym, kojarzonym z koncepcją demokracji deliberacyjnej. Charakteryzowałoby ją dążenie do ograniczenia możliwości udziału w deliberacji tylko do grona ekspertów, dodatkowo jeszcze, w celu ograniczenia irracjonalności debaty publicznej i podniesienia poziomu jakości decyzji, które powinny mieć cechę odpowiedzialnych a nie forsowanych egoistycznym interesem, wybieranych w drodze decyzji niedemokratycznych[17].

Elitaryzację demokracji, jako naturalną postrzega z kolei Tomasz Krawczyk umiejscawiając ją w ramach dualistycznej typologii populizmu, występującego w wersji genetycznej i wtórnej. Populizm genetyczny wiąże się z pogardą dla ludu wyrażaną przez polityczne elity, dążące do ograniczenia samej demokracji przez wkomponowanie w nią pierwiastka oligarchicznego, w celu czynienia dobra dla nie-elit. Tego typu populizm gardzi „wolą ludu a racjonalność polityczną tak zwanego prostego człowieka automatycznie sprowadza do prostactwa”[18]. Populizm wtórny z kolei stanowi odpowiedź na typ genetyczny – jest  zatem wrogi wobec elit i odwołuje się do woli ludu, „do mądrości zwykłego człowieka”[19]. Propozycja Krawczyka jest o tyle istotna, że stanowi ona uzasadnienie dla obecności w ramach demokracji liberalnej zarówno zjawiska elitaryzacji jak i wtórnego wobec niej populizmu.

Elitarne wykluczenie ściśle koreluje z zjawiskiem technokratyzacji polityki, które ma swoje odzwierciedlenie także w wymiarze instytucjonalnym. W tej perspektywie współczesna demokracja liberalna charakteryzowana jest przez zjawisko przekazywania coraz większej władzy instytucjom nie wyłanianym w wyborach powszechnych takim jak: banki centralne czy też sądy konstytucyjne[20]. Działania tego typu, podejmowane w zarysowanym powyżej duchu ekskluzywno-demokratycznym mają na celu zagwarantować aby uleganie naciskom społecznym, które uważano za nieodpowiedzialne nie skutkowało podejmowaniem decyzji politycznych, „którymi będzie rządzić rozum, nie zaś namiętność”[21]. To z kolei stanowi również obszar aktywności populistów, którzy w ramach stosowania dychotomii elity vs lud, stosują narrację o buncie „tych, którzy mając dość władzy ekspertów podejmują się wzięcia sprawy w swoje ręce, pozbywając się technokratów i powierzając rządy «zwykłym ludziom»”[22].

Na problem technokratyzacji szczególną uwagę zwrócił Michael Sandel, łącząc go z kultem wykształcenia. Zauważył, że w ostatnich dekadach, w demoliberalnej przestrzeni publicznej dominuje przekonanie, że problemy społeczne najlepiej rozwiążą świetnie wykształceni, obiektywni światopoglądowo eksperci. Tego typu myślenie, jak zauważa autor Tyrani merytokracji, jest przejawem technokracji, która wypacza demokrację i pozbawia szarych obywateli poczucia wpływu na rzeczywistość[23].

W tym procesie kluczowy jest mechanizm deprecjonowania osób niewykształconych i pracowników fizycznych. Kult wiedzy pojmowanej instytucjonalnie i znaczenia ekspertów w demokracji ma wymiar kulturowy połączony z poczuciem godności. Osoby bez wykształcenia, pracownicy fizyczni, czy wręcz osoby bezrobotne, które straciły pracę także nie z swojej winy, straciły w takim świecie także poczucie akceptacji dla ich obecności w przestrzeni demokratycznej. Wszelkie artykułowane przez nich uwagi czy też, negacje itp. traktowane są jako wyraz krytykanctwa i roszczeniowej postawy, za którą stoją emocje, nie zaś merytoryczne przesłanki[24].

Istotny w kontekście podjętego zagadnienia jest również podział na wygranych i przegranych. Stanowi on kolejny poziom ekskluzji w przestrzeni demoliberalnej. Podział ten dotyczy dwóch zjawisk, które nie wynikają wprost z demokracji liberalnej ale są głęboko z nią utożsamiane – globalizacji i jej zarówno gospodarczych jak i ekonomicznych konsekwencji oraz, w przypadku państw Europy Środkowej, transformacji systemowej jaka przebiegała po 1989 roku. W obu przypadkach, za Sandelem, można stwierdzić, że „zwycięzcy często okazują pychę, wśród przegranych zaś wyczuwa się upokorzenie i niechęć”, czyli emocje które leżą u podstaw populistycznego buntu przeciwko elitom[25].

Wg. Antona Pelinki, populizm jest głosem tych, którzy „już stali się – lub obawiają się stania – ofiarą ekonomii podlegającej mniejszej kontroli i w coraz mniejszym stopniu możliwej do kontrolowania przez rządy[26]”. Wyborcy populistyczni wyrażają zatem obawę, że wygenerowane przez globalizację nierówności będą determinować wykluczenie ekonomiczne. Tym samym też, globalizacja stała się płaszczyzną, która nie tylko generuje ale i potęguje podział na wygranych i przegranych. To zagrożenie oddaje konstatacja Sandela, który podkreśla, że wygrana Trumpa czy też brexit „stanowiły gniewny wyraz buntu wobec kilku dekad nasilających się nierówności oraz globalizacji, na której korzystają tylko najbogatsi, a wobec której zwykli obywatele czują się bezsilni. To także ostra krytyka technokratycznego podejścia do polityki – podejścia głuchego na niezadowolenie ludzi, którzy mają poczucie, że gospodarka i kultura zostawiły ich w tyle”[27].

W państwach Europy Środkowej mechanizm podobny do globalizacji generuje również demokratyczna transformacja połączona z liberalizacją gospodarki, która wygenerowała współczesny podział na wygranych i przegranych będący czynnikiem sprzyjającym rozwojowi współczesnego populizmu w Europie Środkowej[28]. Jednocześnie, przez wzgląd na silny związek samej transformacji z zasadami i wartościami liberalnej demokracji[29] można jej przebieg i konsekwencje traktować jako element demoliberalnego wykluczenia.

W kontekście rozważań nad wykluczeniem populistycznych wyborców w ramach liberalnej demokracji, kluczowe jest również uwzględnienie subiektywnej warstwy tego procesu. W przypadku omawianego zagadnienia istotne jest zatem przywołanie problematyki poczucia deprywacji, którą rozumieć należy jako niezgodność pomiędzy uzasadnionymi oczekiwaniami jednostki (lub grupy) względem rzeczywistości a stanem faktycznym[30]. Tym samym deprywacja w kontekście rozważanego problemu stanowi istotny element odczuwanego wykluczenia z obszaru szansy rozwoju oraz możliwości awansu społecznego. Łączy zatem w sobie wątek zarówno ekonomiczny ale, co bardzo istotne także kulturowy odnoszący się do poczucia godności.

Deprywacja ma charakter względny i dotyczy osób zarówno słabiej i lepiej uposażonych, znajdujących się praktycznie w każdym miejscu społecznej stratyfikacji i mających różne ambicje i życiowe aspiracje. W tej perspektywie to nie rzeczywisty poziom życia (nawet wysoki), ale niezaspokojenie aspiracji i oczekiwań względem własnego losu staje się kluczowe. W ramach subiektywnej deprywacji odnaleźć można zatem echo podnoszonego przez Lascha problemu nierówności obywatelskich[31]. W tej perspektywie kluczowe stają się takie kwestie, jak „pozycja i status społeczny, poszanowanie godności, zjawiska napięt­nowania, stygmatyzacji i nierówności w dziedzinie praw obywatelskich”[32]. Piotr Broda-Wysocki w kontekście nierówności i miar ubóstwa, stosuje kategorie możliwości i zdolności (nie zaś osiągnięć) w tym także uczestnictwa w życiu politycznym[33]. Tym samym ubóstwo a także wykluczenie, oznaczałoby zajmowanie „pozycji społecznej pozbawiającej możliwości dokonywania wyboru i osiągnięcia innego/lepszego życia z powodu ograniczeń statuso­wych lub braku środków czy kompetencji”[34]. Ten sam problem podnosi Elżbieta Korolczuk, która oprócz nierówności ekonomicznych w kontekście współczesnych problemów demokracji i wzrostu poparcia dla populistów uważa „nierówności w sferze dystrybucji godności, głosu i widzialności”[35].

Analizowana w kontekście wykluczenia, deprywacja ma zatem wymiar zarówno czysto ekonomiczny w postaci odniesień do rozwarstwienia społecznego, jak również dotyczy istotnego z perspektywy legitymizacji politycznej problemu wykluczenia, którego efektem jest poczucie niemożności skutecznego uczestnictwa w życiu politycznym (braku dostępu do dobra, jakim jest władza)[36] a także obniżenie społecznego poczucia własnej wartości, które należy utożsamiać z kategorią godności[37].

 Deprecjacja populistycznego wyborcy – przypadek elektoratu Prawa i Sprawiedliwości

Problem wykluczania populistycznego wyborcy, w ramach artykułu analizowany jest na poziomie dyskursu publicznego. Co istotne, funkcjonujące w tym wymiarze stereotypy determinują postrzeganie nie tylko samego populistycznego elektorayu ale także rzutują na sam odbiór zjawiska kryzysu demokracji liberalnej i jego źródeł. Problem ten sygnalizuje Yasha Mounk, który określa cztery główne błędy dotyczące myślenia o rozwoju populizmu i identyfikowania populistycznych zwolenników. Pierwszy błąd dotyczy koncentracji uwagi na czynnikach o zasięgu tylko lokalnym, dotyczącym np. jednego państwa. Drugim błędem jest ograniczenie się do utożsamiania źródła populizmu z kryzysem finansowym z 2008 roku nie zaś koncentracja na długofalowych trendach i procesach. Po trzecie błędnym założeniem jest dążenie do określania jednolitych przyczyn zjawiska i tym samym rozdzielanie przyczyn kulturowych i ekonomicznych, zamiast oba te wymiary traktować jako ze sobą powiązane i wzajemnie się potęgujące. Po czwarte wreszcie błędem jest zakładanie, że strukturalne czynniki sprzyjające sukcesowi populizmu powinny przejawiać się w sposób bezpośredni i oczywisty (w takiej sytuacji populiści znaleźliby poparcie u osób ubogich, gdy główną rolę odgrywałyby przyczyny ekonomiczne, lub u mieszkańców obszarów gdzie napływ imigrantów jest szczególnie wysoki, gdyby najważniejsze były czynniki kulturowe)[38].

Na ten sam problem zwracają także uwagę Roger Eatwool i Matthew Goodwin, którzy podkreślają, że w rzeczywistości determinantów głosowania na populistów nie należy ograniczać tylko do jednego wymiaru czyli np. kwestii bezrobocia, ale zwrócić uwagę na takie problemy jak deprywację i rozwarstwienie społeczne czy problem braku możliwości realizacji własnych aspiracji, brak zaufania do elit oraz poczucie zagrożenia tożsamości. Co więcej jak sugerują, przyczyny tych trendów nie powinny być lokowane w kryzysie gospodarczym 2008 roku czy kryzysie migracyjnym z 2015 ale dużo wcześniej[39].

Można zatem, za badaczką problematyki stwierdzić, że wbrew dominującej narracji, populistyczna oferta znajduje swoich odbiorców zarówno pośród tych, którzy stanowią społeczne doły jak również i tych, „odczuwających swoją pozycję jako niepewną”[40].

W maju 2020 roku na portalu oko.press.pl ukazał się artykuł pt. Dlaczego ludzie głosują na PiS? Chodzi o prawicową ideologię i religijność, nie stan portfela. Autor, Piotr Zagórski pisał:

„Kluczowy wpływ na to, czy ktoś głosuje na PiS, czy na opozycję, ma stosunek do UE, zaufanie do elit politycznych, religijność oraz prawicowa ideologia. Nieistotne są zaś różnice pod względem oceny własnego portfela oraz wieku, wykształcenia i miejsca zamieszkania. Zaskakujące?[41]”.

Szczególnie istotna jest druga część przytoczonej wypowiedzi. Autor sugeruje bowiem, że szokować może fakt, iż populistycznych wyborców nie determinuje pusty portfel i zamieszkanie w małym mieście. Dlaczego autor jednak przedstawił czytelnikowi ten fakt jako szokujący? Odpowiedź jest bardzo prosta: z tego powodu, że w medialnym przekazie ostatnich lat dominuje narracja, wg. której wyborca populistyczny, czyli w tym przypadku Prawa i Sprawiedliwości, to m.in. osoba bezrobotna, słabo zamożna, niewykształcona i zamieszkująca wsie i małe miasteczka. Tego typu skróty myślowe są w polskich realiach wynikiem budowania przez główne partie stereotypowych obrazów swoich przeciwników. W Polsce przykładem tego działania było chociażby skojarzenie wyborców PO z „lemingami”, a elektoratu PiS z „moherami”, co jak się okazało w kontekście powyborczych badań przeprowadzonych w 2015 roku i latach późniejszych nie odzwierciedlało rzeczywistości a struktura elektoratu obu partii była inna niż ich stereotypowe etykiety[42].

Mikołaj Cześnik oraz Rafał Miśta, podkreślają wręcz, że w publicystycznych i popularnonaukowych wyjaśnieniach zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości przejawiają płytkość, stereotypowość oraz pogarda a „wyborcy PiS są w nich przedstawiani jako bezmyślna, chciwa i mściwa mierzwa”[43]. Na problem błędnego postrzegania wyborców zwraca również uwagę Ewa Marciniak, która zastrzega, że stereotypowy obraz głosujących na PiS jako osób niewykształconych i niezorientowanych w polityce nie otrzymuje poparcia w badaniach społecznych[44]. Podobne refleksje przedstawiał Maciej Gdula, którego badania, budzące niejednoznacznie opinie w świecie naukowym[45], stanowiły sygnalizację wielowymiarowości problemu uwarunkowań decyzji populistycznego elektoratu w Polsce[46].

O ile jednak w dyskusji publicznej błędna diagnoza może być wyjaśniona przez specyfikę debaty medialnej, o tyle na poziomie refleksji naukowej brak precyzji i ewentualne błędy w diagnozie dotyczącej populistycznego wyborcy wymaga krytycznej weryfikacji. Radykalnie przedstawiają ten stan rzeczy Eatwell i Goodwin, którzy wręcz przestrzegają w sposób jednoznaczny, że przedstawianie zwolenników populistów jako „niewykształconych i tępych” jest „nie tylko nieuczciwe, ale również naukowo dysfunkcyjne: nieprecyzyjne i dodatkowo umacniające polaryzację”[47].

Wobec przytoczonych powyższych ustaleń, starając się odpowiedzieć na zadane we wstępie pytanie w kontekście analizowanego wykluczenia istotne jest czy owa stereotypizacja populistycznego wyborcy nosi znamiona demoliberalnego wykluczenia, którego ramy zostały określone w pierwszej części tekstu?

Jednym w wymiarów omawianego zjawiska jest deprecjonowanie kompetencji politycznych elektoratu PiS. Opinie jakoby „wśród wyborców PiS wyraźnie przeważają osoby niepracujące[48]”, czy też, że na PiS głosują „niemłodzi, niewykształceni i ze wsi”[49] z jednej strony stanowią rzeczywisty obraz wynikający z danych statystycznych z drugiej jednak zawierają w sobie odniesienia do wskazanego w pierwszej części tekstu fetyszu technokratyzmu. Tego typu zwroty zawierają w sobie przekaz, który na poziomie politycznych sporów definiowany jest jako informacja jakoby tylko bezrobotni głosowali na populistów lub  PiS ma poparcie mieszkańców wsi i osób niewykształconych.

W debacie publicznej wykluczenie elektoratu populistycznego prezentuje znamiona elitarystycznej perspektywy. Tomasz Markiewka komentując na łamach portalu gazeta.pl nieprzychylną dla elektoratu PiS wypowiedź reżysera Andrzeja Saramonowicza konstatuje:

„Niestety, problem z poszanowaniem ducha demokracji ma także część ludzi mieniących się jej wielkimi obrońcami. Tak bardzo pogrążyli się oni w walce z PiS-em, że przekraczają kolejne granice. Wystarczy spojrzeć na jedną z niedawnych wypowiedzi Andrzeja Saramonowicza. Polski reżyser nazwał miliony współobywateli i współobywatelek – sugerując jednoznacznie, że chodzi mu o zwolenników PiS-u – «przeciętniakami», «szarakami» oraz «duchowymi i umysłowymi czworakami» (…). Co gorsza, Saramonowicz w swojej wypowiedzi wprowadza bardzo niebezpieczny podział. Na głupi motłoch, który nigdy niczego nie osiągnął i czapkuje fałszywym autorytetom, oraz duchowe elity odnajdujące godność w samych sobie. Po pierwsze, ten podział jest nieprawdziwy już choćby z tego względu, że Saramonowicz zdaje się odnajdywać godność nie w sobie, lecz w relacji do własnych wyobrażeń o tępym motłochu. Tylko na jego tle znajduje spełnienie. Po drugie, takie podziały tylko ucieszą Kaczyńskiego i PiS”[50].

Owo stygmatyzowanie populistycznych wyborców omawiane na przykładzie Prawa i Sprawiedliwości może dziwić tym bardziej, że wybory w 2015 roku (ale również i w roku 2019) ukazywały, dokładnie to co charakteryzują Eatwell i Goodwin – elektorat populistyczny oczywiście opiera się na osobach słabo uposażonych, zamieszkujących w małych miasteczkach itp., ale zwycięstwo, w tym przypadku PiS,  nie zostałoby osiągnięte tylko dzięki nim. Wszelkie powyborcze analizy ukazywały bowiem, że PiS swoje zwycięstwo zawdzięcza poparciu uzyskanemu także w innych grupach wyborców, w tym w większości grup zawodowych i wiekowych[51].

Innym, istotnym elementem opisu populistycznego elektoratu jest również opinia jakoby PiS kupuje oddane na siebie głosy[52]. Tego typu argumentacje wydają się ufundowane na przekonaniu, że populistycznego wyborcę łatwo jest „kupić”, dlatego że jest on politycznie „głupi” i kieruje się emocjami. Przestrzegają jednak przed tego typu myśleniem Marcin Duma i Tomasz Karoń, którzy konstatują:

„Na pewno od zrozumienia tego, co się wydarzyło, oddala sprowadzanie transferów «żywej gotówki» do zwykłego korumpowania wyborców. To nie diagnoza, lecz inwektywa. Pozwala dobrze się poczuć, ale przez swą powierzchowność niczego nie wyjaśnia”[53] .

Na wadliwość tego typu, jednowymiarowych wyjaśnień, jednocześnie potwierdzając ich obecność w sferze publicznej debaty wskazują także publicyści oraz polityczni komentatorzy.  Podkreślają oni, że czynniki ekonomiczne są  oczywiście ważne, ale to nie tylko zubożała klasa pracownicza wybiera populizm[54]. Politolog i komentator wydarzeń politycznych Marek Migalski podkreśla, że zdecydowana większość wyborców Prawa i Sprawiedliwości „jest racjonalnie postępującymi wyborcami, którzy dostają od tej partii tego, czego chcą: poprawę bytu materialnego oraz rewolucję godności”[55]. Zwraca zatem uwagę na dwie kluczowe kwestie: ekonomiczną i kulturową – obie stanowiące element demoliberalnego wykluczenia.

Przywołane opinie potwierdzają chociażby badania CBOS z 2021 roku, które wskazują, że poparcie dla PiS determinowane w głównej mierze przez zadowolenie z sytuacji gospodarczej, ale także zauważalną pomoc biedniejszemu społeczeństwu i poprawę sytuacji w obszarze szacunku dla ludzi[56].           

Zakończenie

Sygnalizowane w ramach artykułu zagadnienie demoliberalnego wykluczenia stanowi istotną kwestię z perspektywy badań współczesnych problemów demokracji liberalnej. Deprecjonowanie wyborcy pod kątem braku stosownych kompetencji, bądź jednowymiarowe ekonomiczne identyfikowanie jego potrzeb i uwarunkowań decyzji wyborczych, stanowi z jednej strony odzwierciedlenie obecnego w dyskursie publicznym elitarystycznego i technokratycznego myślenia, z drugiej zaś wytwarza przestrzeń dla skutecznej populistycznej komunikacji. Stereotypizacja (a za tym próba wykluczenia) wyborcy w ramach debaty publicznej stanowi bowiem jedno z źródeł sukcesów ugrupowań populistycznych. Badacze problematyki podkreślają, że fala nieufności (zarówno wobec elit, jak i polityki) jaka dotyka współczesne systemy demokratyczne wynika właśnie z silnego przekonania wyborców o ich wykluczeniu z udziału w debacie publicznej oraz z możliwości posiadania poważniejszego wpływu na polityczne decyzje ostatecznie przecież na nich oddziaływujące[57].

Populiści w swoich narracjach reprezentują „ludzi zaniedbywanych a nawet pogardzanych” przez coraz bardziej obojętne i technokratyczne elity polityczne i gospodarcze[58]. By użyć stwierdzenia Zielonki, populistyczna perspektywa zakłada, że liberalizm nie broni już mniejszości przed większością a wręcz stanowi rządy mniejszości – zawodowych polityków, dziennikarzy, bankierów i ekspertów – mówiących większości, co jest dla niej najlepsze[59]. A zatem demoliberalne, elitarystyczne mechanizmy wykluczenia stanowią dla populistycznych wyborców dowód na słuszność populistycznej narracji i jednocześnie potwierdzenie trafności wyborczej decyzji. Trafnie ujął ten proces publicysta tygodnika Polityka Klaus Bachmann, który podkreślił, że ci którzy wojują z populizmem paradoksalnie go wzmacniają[60]

 

[1] R. Eatwell, M. Goodwin, Narodowy populizm. Zamach na liberalną demokrację, Wydawnictwo Post Factum, Katowice 2020, s. 57-58.

[2] M. Hadaj, Demokracja terapeutyczna, „Dziennik Gazeta Prawna” 2017, 17 marca, s. A-8, za K. Kik, Populizm – brzydka twarz neoliberalnego mainstreamu, w: Populizm jako narzędzie marketingu politycznego, red. M. Nowina-Konopka, K. Glinka, R. Miernik, Wydawnictwo Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, Kielce 2017, s. 57-58.

[3] A. Kasińska-Metryka, Demokracja liberalna w okowach „nowego populizmu”, w: Zmierzch demokracji liberalnej?, red. K. A. Wojtaszczyk, P. Stawarz, J. Wiśniewska-Grzelak, Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2018, s. 122-123.

[4] Y. N. Harari, 21 lekcji na XXI wiek, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2018, s. 15.

[5] Zob. Y. Mounk, Lud kontra demokracja. Dlaczego nasza wolność jest w niebezpieczeństwie i jak ją ocalić, Fundacja Kultura Liberalna, Warszawa 2019, s. 169.

[6] G. Ivaldi, Populism and electoral choice: an analysis of the effects of populism on vote choice, “Revue française de science politique” 2018, Volume 68, Issue 5, s. 850; F. Paxton, Varieties of inclusionary and exclusionary populism in the Italian regional elections 2018-20, “Contemporary Italian Politics” 2021, Volume 13, Issue 4, s. 404. DOI:10.1080/23248823.2021.1969785; C. Mudde, C. R. Kaltwasser, Exclusionary Vs. Inclusionary Populism: Comparing Contemporary Europe and Latin America, “Government and Opposition” 2013, nr 48 (2), s. 158. DOI:10.1017/gov.2012.11.

[7] C. Lasch, Bunt elit. Wydawnictwo Platan, Kraków 1997.

[8] F. Bealey, Democratic Elitism and the Autonomy of Elites, “International Political Science Review” 1996, nr 17(3). DOI: 10.1177/019251296017003009.

[9] J. L. Walker, A Critique of the Elitist Theory of Democracy, “The American Politi­cal Science Review” 1966, nr 60(2). DOI: 10.2307/1953356.

[10] A. Lewandowski, Elitist Democracy as the Root of Populist Counter-Revolution: A Theoretical Approachs, “Historia i Polityka” 2021, nr 38(45), s. 148. DOI: http://dx.doi.org/10.12775/HiP.2021.039

[11] J. Zielonka, Kontrrewolucja. Liberalna Europa w odwrocie. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2018, s. 91.

[12] C. Crouch, Post-Democracy, Wiley, Oxford 2004, s. 19-20.

[13] D. Stasi, D. Fusaro, Demokracja inkluzywna a neoliberalizm. Rozważania o przyszłości Europy, Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego, Rzeszów 2015, s. 64.

[14] J. Zielonka, dz. cyt., s. 97.

[15] Y. N. Harari, dz. cyt., s. 22.

[16] J.W. Müller, Strach i wolność. O inny liberalizm. Fundacja Kultura Liberalna, Warszawa 2020,s. 18-19 (wersja MOBI).

[17] J. Grygieńć, Demokracja na rozdrożu. Deliberacja czy partycypacja polityczna? Wydawnictwo Universitas, Kraków 2017, s. 16, 56-57; Ł. Perlikowski, Pluralizm i racjonalność w świetle idei demokracji deliberatywnej. Wydawnictwo Naukowej Mazowieckiej Uczelni Publicznej w Płocku, Płock 2020, s. 150-163.

[18] T. Krawczyk, Populizm we współczesnych demokracjach Europy. Perspektywa krytyczna wobec obecnego stanu badań, [w:] Populizm w Europie. Defekt i przejaw demokracji, red. J.M. De Waele, A. Pacześniak, Oficyna Naukowa, Warszawa 2010, s. 78-81.

[19] Tamże, s. 80.

[20] J. Zielonka, dz. cyt., s. 24.

[21] Tamże.

[22] A. Laska, Populizm jako implikacja technokratyzacji polityki, [w:] Autorytarny populizm w XXI wieku. Krytyczna rekonstrukcja, red. F. Pierzchalski, B. Rydliński, Dom Wydawniczy Elipsa, Warszawa 2017, s. 55.

[23] M. Sandel, Tyrania merytokracji, Warszawa 2020, s. 149 (wersja MOBI).

[24] Tamże; C. Lash, dz. cyt., s. 27-28.

[25] M. Sandel, dz. cyt., s. 46-47 (wersja MOBI).

[26] A. Pelinka, Populizm w Europie – w poszukiwaniu znaczenia mglistego pojęcia, [w:] Populizm w Europie. Defekt i przejaw demokracji?, red. J-M. De Waele, A. Pacześniak, Oficyna Naukowa, Warszawa 2010, s. 26.

[27]M. Sandel, dz. cyt., s. 30-31 (wersja MOBI).

[28] A. Pelinka, dz. cyt., s. 26.

[29] A. Lewandowski, Polityczna imitacja jako źródło współczesnej kontrrewolucji w postkomunistycznej Europie – próba ujęcia teoriopolitycznego, „Polityka i Społeczeństwo” 2021, nr 2(19), s. 93-97. DOI:10.15584/polispol.2021.2.6.

[30] Zob. M. Posern-Zielińska, Źródła relatywnej deprywacji a geneza shakeryzmu, „Etnografia Polska” 1975, t. XIX, z. 2; D.F. Aberle, A note on relative deprivation theory as applied to millenarian and other cult movements, Mouton, Haga 1962; T. Marek, Koncepcja relatywnej deprywacji jako uzasadnienie rewolucji społecznych i zachowań przestępczych, „Przegląd Prawniczy, Ekonomiczny i Społeczny” 2014, nr 3.

[31] C. Lash, dz. cyt., s. 27-28.

[32] P. Broda-Wysocki, Paradygmat analiz ubóstwa i wykluczenia społecznego, „Przegląd Europejski” 2021, vol. 2021, nr 2, s. 13.

[33] Tamże, s. 13–14.

[34] Tamże, s. 14.

[35] E. Korolczuk, Populizm, nierówności i uwiąd obywatelstwa socjalnego, dostępny: http://conciliumcivitas.pl/populizm-nierownosci-i-uwiad-obywatelstwa-socjalnego/ [11.10.2021].

[36] R. Eatwell, M. Goodwin, dz. cyt., s. 287.

[37] M. Sandel, dz. cyt., s. 40 (wersja MOBI).

[38] Y. Mounk, dz. cyt., s. 169.

[39] R. Eatwell, M. Goodwin, dz. cyt., s. 57-58.

[40] E. Korolczuk, dz. cyt.

[41] P. Zagórski, Dlaczego ludzie głosują na PiS? Chodzi o prawicową ideologię i religijność, nie stan portfela, dostępny: https://oko.press/dlaczego-ludzie-glosuja-na-pis-chodzi-o-prawicowa-ideologie-i-religijnosc-nie-stan-portfela/ [12.10.2021].

[42] N. Maliszewski, Kim jest wyborca PiS i PO? Mohery i lemingi to przeszłość, dostępny: http://tajnikipolityki.pl/kim-jest-wyborca-pis-i-po-mohery-i-lemingi-to-przeszlosc/ [10.10.2021].

[43] M. Cześnik, R. Miśta, Zamożność, wpływy, poważanie – społecznie cenione dobra oczami polskich wyborców, „Studia Socjologiczne” 2021, nr 3(242), s. 59. DOI: 10.24425/sts.2021.138475.

[44] P. Nowosielska, Kim jest wyborca Prawa i Sprawiedliwości? „Wyższy poziom neurotyczności” [PORTRET WYBORCY PiS], dostępny: https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/604341,pis-prawo-i-sprawiedliwosci-wybory-parlamentarne-kto-glosuje-wyborca-obietnice-wyborcze.html [13.10.2021].

[45] G. Wysocki, Miastko, czyli Polska. O co ten cały hałas?, dostępny: https://opinie.wp.pl/grzegorz-wysocki-miastko-czyli-polska-o-co-ten-caly-halas-6220995162691201a [12.10.2021].

[46] Zob. M. Gdula, Nowy autorytaryzm, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2018.

[47] R. Eatwell, M. Goodwin, dz. cyt., s. 54.

[48] A. Machowski, Ludzie pracy, łączcie się! Analiza elektoratów, dostępny: https://wyborcza.pl/7,75968,27004956,ludzie-pracy-laczcie-sie-analiza-elektoratow.html [12.10.2021].

[49] P. Pacewicz, Niemłodzi, niewykształceni i ze wsi. Taki jest elektorat PiS i rośnie. To demoralizuje władzę i powinno mobilizować opozycję, dostępny: https://oko.press/niemlodzi-niewyksztalceni-wsi-taki-elektorat-pis-rosnie-demoralizuje-wladze-powinno-mobilizowac-opozycje/ [15.10.2021].

[50] T. Markiewka, Głupi motłoch i my, duchowe elity”. Poniżanie wyborców PiS jest sprzeczne z demokracją, dostępny:  https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,161770,23655191,markiewka-glupi-motloch-i-my-duchowe-elity-ponizanie-wyborcow.html [14.10.2021].

[51] Zob. B. Biskup, Portret wyborców AD 2019. Zmiany w preferencjach lektoratów partyjnych w Polsce, „Studia Politologiczne” 2020, nr 55, s. 292-298. DOI: 10.33896/SPolit.2020.55.13; Ł. Lipiński, Jak głosowali młodzi i starsi, miasto i wieś, dostępny: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1928140,1,jak-glosowali-mlodzi-i-starsi-miasto-i-wies.read [12.10.2021]; Dyrektor, kierownik, specjalista. Tylko on wolał PO, dostępny: https://tvn24.pl/polska/wybory-parlamentarne-2015-wyniki-glosowania-grup-zawodowych-ra589085-3316258 [12.10.2021].

[52] R. Kalukin, Jak Kaczyński kupił poparcie wyborców, dostępny: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1796040,1,jak-kaczynski-kupil-poparcie-wyborcow.read [20.10.2021].

[53] M. Duma, T. Karoń, Kto głosuje na PiS? Inwektywy zamiast diagnozy, dostępny: https://www.rp.pl/opinie-polityczno-spoleczne/art9296481-kto-glosuje-na-pis-inwektywy-zamiast-diagnozy [13.10.2021].

[54] P. Zagórski, dz. cyt.

[55] M. Migalski, Elektorat PiS nie jest „ciemną masą”, dostępny: https://www.rp.pl/opinie-polityczno-spoleczne/art1021881-migalski-elektorat-pis-nie-jest-ciemna-masa [17.10.2021].

[56] CBOS. Komunikat z badań. Motywacje wyborcze Polaków. Marzec 2021, s. 4, dostępny: https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2021/K_032_21.PDF [15.10.2021].

[57] R. Eatwell, M. Goodwin, dz. cyt., s. 59, 107.

[58] Tamże, s. 106.

[59] J. Zielonka, dz. cyt., s. 59.

[60] K. Bachmann, Skąd się bierze siła populistów, dostępny: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1793346,1,skad-sie-bierze-sila-populistow.read [10.10.2021].